Prawda nie może zabijać

Makarewicz 1

Rozmowa ze Zbigniewem Makarewiczem, teologiem, wykładowcą Teologii Nowego Testamentu w Wyższej Szkole Humanistycznej w Podkowie Leśnej o  wpływie sensacyjnych książek Dana Browna na współczesne chrześcijaństwo.

„Anioły i Demony” nowy film na podstawie bestsellerowej powieści Dana Browna, nie stał się kasowym sukcesem, tak jak jego poprzednik „Kod Leonarda DaVinci”. Czyżby sensacje Dana Browna już się ludziom przejadły?
Zbigniew Makarewicz:
Dan Brown nie jest jakimś fenomenem, za rok pojawi się pewnie ktoś inny, kto będzie szokował czy chciał czymś zaskoczyć. Schemat książek D. Browna, w oparciu o które powstały filmy, jest dosyć podobny. Pewna forma już się chyba wypaliła, tym bardziej, że „Anioły i Demony” powstały wcześniej i niektórzy nawet sugerują, że były wstępnym scenariuszem do słynnego „Kodu…”. Więc jeśli ktoś czytał czy oglądał „Kod…” znajdzie wiele podobnych rzeczy czy wręcz powtórek w „Aniołach i demonach”

Poprzedni film ostro krytykowany był nie tylko przez Watykan ale przez wiele środowisk chrześcijańskich ze względu na przestawioną w nim teorię na temat Marii Magdaleny i potomków Jezusa. Tym razem D. Brown zirytował Watykan domysłami na temat konklawe – zgromadzenia, w którym kardynałowie z całego świata wyłaniają spośród siebie nowego papieża. Czy rewelacje Browna zawierają choć ziarno prawdy?

Myślę, że D. Brown znalazł sposób na zarobienie sporych pieniędzy. Ludzi zawsze interesowały tajemnice i kontrowersje, a zwłaszcza dotyczące kościoła, który w pewnym sensie jest strukturą dosyć hermetyczną. Kościół, i w ogóle historia chrześcijaństwa jest dosyć burzliwa, i ludzie chcą znać te sensacyjne fakty, które wiążą się z życiem kościoła. „Kod …” ukazuje pewne sensacje dotyczące generalnie chrześcijaństwa, natomiast „Anioły i demony” dotykają bardziej kościoła katolickiego, jego struktur i zwyczajów. Wydaje mi się, że większa krytyka czy dyskusja pojawia się w środowiskach katolickich, protestanci chyba bardziej spokojnie patrzą na tą książkę. Widać, że D. Brown się przygotował, chociaż popełnia znaczące błędy dotyczące między innymi procedur kościelnych.

Jakie są te główne błędy, które popełnia Brown?

Na pewno nie do końca zgodna z prawdą jest opisana przez Browna procedura konklawe i roli kamerlinga, tego jaka jest jego rola w procedurze wyboru papieża. Nie jestem fachowcem jeśli chodzi o doktrynę katolicką, więc trudno by mi było polemizować, natomiast komentarze napływające z kręgów katolickich stwierdzają, że cała wiedza D. Brown na temat struktur i działalności Kościoła katolickiego jest mu tylko potrzebna, by tworzyć w miarę prawdopodobną fabułę. Wartka akcja, sensacja, wciągająca fabuła, to są cele, jakie sobie postawił D. Brown. Nie zależy mu jednak do końca na faktach.

W książce „Anioły i demony” np. mówi o położeniu pewnych kościołów, które tak na prawdę znajdują się w zupełnie innym miejscu w Rzymie niż to wynika z powieści. Błędne są np. detale dotyczące opisów zabytków. W rozdziale 105 Langdon widzi most z 12 wielkimi figurami aniołów wyrzeźbionych przez samego Berliniego, natomiast na moście jest 10 aniołów, a nie 12. Dwie pozostałe figury to Piotr i Paweł. W tym samym rozdziale Langdon, główny bohater powieści mówi, że duże ramię krzyża utworzone jest przez 4 obeliski, przechodzi dokładnie przez środek mostu prowadzącego do zamku. Ale jest zupełnie inaczej w prawdziwym planie Rzymu. Jest tu wiele takich potknięć, które Brown stara się umyślnie wpleść w powieść.

Rozmawialiśmy o tym, ze Kościół Katolicki krytykuje „Anioły i demony”. Tymczasem np. Wikipedia.pl podaje, że sukces książki, przyczynił się znacznie do wzrostu napływu turystów do Rzymu, chcących odwiedzić wymienione w niej kościoły. Czy zatem radykalnie wroga postawa przywódców Kościoła wobec twórczości Browna nie stanowi dla niego znakomitej reklamy?

Myślę, że ten fenomen jest typowy dla wielu innych zjawisk. Swego czasu w Polsce wiele kontrowersji wzbudziło wydanie Ewangelii św. Jana przełożonej na język młodzieży z kręgu hiphopowców (http://bosko.pl/credensik/?art=790, http://www.ziomjanek.pl/index.php?option=com_frontpage&Itemid=1). Była to próba która wywołała wiele kontrowersji. Dla niektórych było to bluźnierstwo, przełożenie świętego tekstu Ewangelii na język brukowy, na slang młodzieżowy. Dla niektórych było to po prostu obrazoburcze, natomiast dla wielu innych, szczególnie młodych ludzi, była to zachęta do tego, aby sięgnąć po Biblie. I sądzę, że książki D. Browna działają w podobny sposób. Wiele osób je czyta, nie koniecznie zgadzając się z tezami, które wyraża autor, natomiast wielu ludzi, którzy mają takie analityczne podjecie do życia mówi sobie: „sprawdzę i zobaczymy, jak to jest rzeczywiście”. Wiec z jednej strony te książki mogą mieć taki popularyzatorski wpływ na wiele osób. Podobne zjawiska były obserwowane w związku z popularnością poprzedniej książki, po której wydaniu Luwr i inne miejsca były masowo odwiedzanie przez turystów. To jest skutek poboczny, bo jeśli coś jest podane w sposób atrakcyjny, to ludzie chcą to potem zweryfikować, albo przeżyć klimat powieści, która im się np. spodoba.

To jest też syndrom rzeczy zakazanych. Krytyka kościoła to jest jeden z powodów atrakcyjności książek D. Browna. Trzeba mieć dużo odwagi żeby wystąpić przeciwko potężnym strukturom i środowiskom, które cieszą się dużą powagą.

Mówimy o tym, że fabuła książek D. Browna oparta jest na sensacji i spisku, co się ludziom bardzo podoba. Dlaczego Pana zdaniem w dzisiejszych czasach ludzie są tacy chętni do odkrywania wszelkiego rodzaju spisków? Skąd w nas ta podejrzliwość?

Źródłem takiej postawy niekoniecznie musi być podejrzliwość… Przede wszystkim mamy dzisiaj powódź informacji i informacja sama w sobie ma swoją wartość. Wielu ludzi, którzy chcą w jakiś świadomy sposób kierować swoim życiem rodzi w sobie takie pytania: „na ile to, co do mnie dociera jest godne zaufania? czy mogę to zweryfikować?”. Stąd wiele osób stawia pytania, które są często bardzo odważne, dlatego że wiele osób ma odwagę poddać krytyce np. pewne tezy, które są dla kościoła kwestia dogmatów, czy też są ogólnie przyjmowane.

Poza tym nie od dziś wiadomo, że pieniądz rządzi światem i często wpływ na opinię publiczną ma ten, kto ma pieniądz. I chyba nie jest przesadą, jeśli stwierdzimy, że ktoś kto ma władzę, wpływ polityczny, ekonomiczny, militarny autentycznie kształtuje rzeczywistość. W związku z tym to spiskowe podejście do życia może czasem mieć uzasadnienie. Ale powstaje też pytanie na ile informacje dostępne w mediach są rzeczywistym odbiciem rzeczywistości, i czy te informacje są we jakiś sposób kierunkowane, filtrowane. Więc tezy jakie stawia D. Brown trafiają na podatny grunt. W obu książkach wskazuje on na pewne spiski, knowania, manipulacje… Całe nieszczęście dla chrześcijan polega na tym, że w obu książkach to kościół, chrześcijaństwo, zostaje ukazany jako ten zły duch, który oszukuje ludzi, powołując się na szczytne idee, a tymczasem wszystko sprowadza się do manipulacji. Niektóre osoby są bardzo sceptyczne, jeśli chodzi o kościół, dlatego z wielką ufnością przyjmują to wszystko, co podaje Brown.

Jakie jest Pana zdaniem prawdziwe przesłanie „Kodu…” i „Aniołów…”?

Przede wszystkim D.Brown poddaje krytyce filary chrześcijaństwa. Obie książki uderzają w chrześcijaństwo i w Jezusa Chrystusa. Próbują podkopać zaufanie, domagają się weryfikacji. Sądzę, że ludzie wierzący chętnie takiej wersyfikacji dokonają, natomiast Brown np. w książce „Kod….” Nie dwuznacznie wskazuje na to, że Jezus Chrystus, czy kościół jaki powstaje na skutek Jego działalności nie jest rzeczywiście jest tym, za kogo się podaje. Stawia odpowiedź: „…Ustanowienie Jezusa „Synem Bożym” oficjalnie zaproponowano i przegłosowano podczas soboru nicejskiego. (..) Aż do tamtej chwili Jezus był postrzegany przez wyznawców jako śmiertelny prorok… Wielki i potężny człowiek, lecz mimo wszystko człowiek. Śmiertelnik. (..) Niemal wszystko, czego nasi ojcowie nauczyli nas o Chrystusie, to nieprawda…”

Druga książka ukazuje kościół jako społeczność, która jest hamulcem rozwoju, krępuje rozwój nauki, jest gotowa zabijać w imię swoich wąsko pojmowanych interesów. A więc znowu kościół ukazany jest praktycznie na wzór pewnej mafijnej struktury, mającej na celu narzucenie swojej wizji. Sądzę, że Dan Brown bazuje na ludzkich lękach, obawach, na podejrzliwości po to, aby sprzedać swój produkt.

Czy protestanci nie powinni cieszyć się z odważnej krytyki Kościoła Katolickiego podjętej w książkach Browna? Przecież obnaża ona wiele nieprawidłowości mających miejsce w katolicyzmie a co za tym idzie jest swego rodzaju konfirmacją zarzutów stawianych przez protestantów?

Żaden prawdziwie wierzący chrześcijanin nie cieszy się z agresywnej lub obliczonej na zysk krytyki. Prawda powinna być podawana w odpowiedniej atmosferze. Pan Jezus często mówił o prawdzie, ale mówił, że ta prawda nie może zabijać. Jest to ważne w jakim klimacie, w jakim duchu podajemy pewne fakty.

Jestem bardziej zainteresowany rzetelną rozmową, bo na pewno jest wiele takich ciemnych kart w historii kościoła. Ale to nie jest powód byśmy się z nich cieszyli. Pan Jezus raczej smucił się takimi rzeczami, a nie cieszył z potknięć swoich wrogów czy adwersarzy.

Ta książka nie jest powodem do dumy dla protestantów. A poselstwem Biblii jest zwiastować prawdę a nie koncentrować się na błędach jakichś kościołów.

Jaką postawę powinien zająć człowiek wierzący wobec takich książek jak „Kod…” czy „Anioły…”?

Jeżeli ktoś lubi literaturę z gatunku sensacji, czy z pogranicza fikcji, to na pewno wypocznie przy tych książkach. Uważam, że kościoły chrześcijańskie nie powinny zabraniać ani potępiać czytania tego typu książek, bo nie powinniśmy odbierać ludziom prawa do krytyki. Kościół chrześcijański nie powinien się bać krytyki. Pan Jezus też w niektórych kręgach uchodził za kogoś, kto jest opętany, jest żarłokiem czy pijakiem, ale on wcale z tymi tezami nie polemizował. Nie odbierał ludziom prawa do oceniania. Wydaje mi się, że najlepszą obroną dla kościołów chrześcijańskich jest, by pokazać, że chrześcijaństwo jest czymś żywym. My możemy się obrażać o pewne myśli, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że tak długo jak życie poszczególnych chrześcijan będzie odbiegało od norm, jakie postawił nam Pan Jezus, tak długo powodów do krytyki będzie dużo…

Dlaczego książki D.Browna mogą być dla niektórych chrześcijan niebezpieczne?

Z tego względu, że w tych książkach zaciera się granica między prawdą a fikcją. I jeśli ktoś nie zna faktów, to gotów jest przyjąć pewne poglądy, które są tylko literackimi hipotezami albo wręcz totalną fikcją. ¼ Francuzów wierzy, że fabuła powieści Browna i opisane tam życie Jezusa oparte jest na faktach. A więc tego typu książki mogą być niebezpieczne dla osób, które nie wiedzą tak na prawdę w co wierzą, nie maja własnego zdania, i „kręgosłupa” oraz nie mają chęci, by zbadać jak było naprawdę.

Czy można być zatem praktykującym chrześcijaninem i podzielać jednocześnie tezy stawiane w książkach Browna?

Na pewno nie da się tego pogodzić, ale uważam że nie jest rzeczą zdrożną, jeśli człowiek wierzący zna te książki i je przeczyta. To nie są książki, które powinny się znaleźć na indeksie ksiąg zakazanych.

Na co powinni uważać chrześcijanie, czytając takiego rodzaju książki?

Każda z tych książek D. Browna jest nieco inna. „Kod…” dotyka bardziej postaci Jezusa, jego dzieła, działalności, tego czego nauczał, kim był, co o sobie mówił i jak postrzegał go kościół chrześcijański. Znamienną rzeczą jest to, że w tej książce Dan Brown ignoruje historyczną wiarygodność Pisma Świętego, ignoruje fakt istnienia piśmiennictwa wczesnochrześcijańskiego w którym cytowane są ogromne fragmenty Pisma Świętego, co ukazuje jego wiarygodność, i to że przez wieki to pismo się nie zmieniało. Dan Brown stawia tezę, że Pismo Święte było wielokrotnie przepisywane, zmieniane, modyfikowane, sfałszowane. Ale fakty są tak druzgocące, że ta teza nie wytrzymuje ognia krytyki. A druga książka „Anioły i demony” bardziej dotyka kościoła katolickiego, i myślę że ten kościół powinien sobie z tym problemem poradzić.

Cóż… D. Brown pisze, my możemy sobie to czytać, polemizować z nim lub się z nim zgadzać ale na pewno nie jest to książka, która może nas przytłoczyć. Każdy, kto zada sobie trochę trudu, poszuka jakie są fakty, stwierdzi że tak naprawdę Dan Brown dosyć płytko traktuje pewne kwestie i liczy na to, że czytelnicy nie będą sobie zadawali pytań.

Czy popularność książek utrzymanych w tonacji „Kodu…” przy jednoczesnym spadku zainteresowania Biblia nie jest dowodem na przegraną chrześcijaństwa?

Myślę, że Pan Jezus nie pozostawił nam złudzeń. Kiedy mówił o sobie, o kościele, o misji jaką pozostawił na ziemi, mówił wyraźnie, że jest wąska i szeroka droga (Ew. Mat. 7:13-14). Że tą która jest prawdziwa, która wiedzie do życia, do Boga, jest ta wąska droga. Szeroka to ta, która prowadzi na zatracenie. Jezus Chrystus zdawał sobie sprawę, że to, co rozrywkowe, powierzchowne, będzie się cieszyło popularnością i tak było zawsze. Ale jeśli ktoś szuka czegoś ponadczasowego, nie będzie patrzył na liczby. Chrześcijaństwo stawia przed ludźmi pewne wymagania. Jeżeli ktoś szuka w kościele rozrywki, sensacji, chwilowych emocji, na pewno nie pójdzie drogą Chrystusa. Bo to jest droga mniejszości i Chrystus nie pozostawił nam co do tego żadnych złudzeń. Popularność książek D. Browna może z jednej strony świadczyć o pewnej słabości chrześcijaństwa, o czymś co możemy nazwać chrześcijaństwem nominalnym. Z drugiej strony jest jednak chrześcijaństwo biblijne, które nie przegrywa w żaden sposób z książkami D.Browna.

Brown próbuje podważyć rolę kościoła jako instytucji, czy możemy już mówić o kryzysie instytucji kościelnych? Czy współczesnemu chrześcijaństwu potrzebne są instytucje kościelne?

Kościół powinien na bieżąco weryfikować pewne wyzwania współczesnego sobie czasu. Kościół tylko wtedy ma racje bytu, kiedy jest odpowiedzią na pewne potrzeby społeczeństwa. Zadaniem kościoła jest przede wszystkim wierne przekazywanie nauk, które zostawił po sobie Pan Jezus. Apostoł Paweł w 1 Tym 3:15 pisze, że kościół jest podporą i filarem prawdy. Pan Jezus założył kościół, by był podporą , solą, dla społeczeństwa. Jeżeli Kościół wywiera wpływ na rzeczywistość, może w praktyczny sposób oddziaływać na kształtowanie się wartości, niesie pomoc tym, którzy jej potrzebują, to jego obecność jest czymś niezbędnym. Natomiast jeśli się nie angażuje w taką działalność to znaczy, że przeżywa kryzys. Czy kościół jest potrzebny? Na pewno tak.

W jaki sposób można zachęcić współczesnego człowieka do zainteresowania się Biblią zamiast książkami o których rozmawiamy

Miałbym trudność, aby zachęcić kogoś do zjedzenia pomarańczy. Trzeba ją wziąć i spróbować. I chyba tak samo jest z Pismem Świętym. Trzeba samemu spróbować, bo tak długo jak będzie się opierało na opiniach innych ludzi, tak długo nie będzie się mieć swojego zdania. Powiedziałbym: „Przeczytaj i przekonaj się sam”.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Agnieszka Flakus

Refleksje po Święcie Zmarłych

Swieczki_small

Minął świąteczny weekend. Dla wielu rodaków smutny z powodu niemożliwości spotkania się z bliskimi i odwiedzenia grobów zmarłych. Na nagrobku amerykańskiego cmentarza przeczytać można następujące epitafium:

Stop, my friend, as you go by

As you are now, so once was I.

As I am now, you soon shall be.

So prepare yourself to follow me.

Przyjacielu, zatrzymaj się, przechodząc obok

Ja też byłem kiedyś kimś takim, jak ty obecnie

Wkrótce ty będziesz takim jak ja.

Dlatego, przygotuj się, by pójść w moje ślady.

Jakiś dowcipny uczeń zwiedzający cmentarz, dopisał poniżej świecową kredką:

To follow you I’m not content,

Until I know just were you went…

Nie zgadzam się na to, by pójść w twoje ślady

Chyba, że dowiem się dokąd poszedłeś…

Co wiemy o śmierci? Z medycznego punktu widzenia, całkiem sporo. Cały czas pozostaje jednak pytanie, czy rzeczywiście na tym kończy się życie człowieka? Czy jest coś poza granicą śmierci? Praktycznie wszystkie religie starają się w jakimś stopniu odpowiedzieć na to pytanie, nauczając o różnych formach wędrówki duszy. Co mówi na ten temat Biblia, Święta Księga chrześcijan?

Błędy niewiedzy

Pismo Święte jest jedną z najpopularniejszych książek świata. Niestety, popularność niekoniecznie łączy się ze znajomością jego treści. Jezus Chrystus wyraził zdecydowaną opinię, iż nieznajomość Pisma Świętego jest powodem błądzenia w szukaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania:

A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej. (Ewangelia Mateusza 22:29)

Co takiego ma zatem do powiedzenia Pismo Święte w temacie śmierci? Zapraszam do sprawdzenia…

Śmierć jest wynikiem grzechu

Śmierć nie była częścią oryginalnego planu Bożego względem człowieka. Ludzie mieli żyć wiecznie, tzn. ich życie miało nigdy się nie kończyć. Pierwsza wzmianka na temat umierania pojawia się w Bożym ostrzeżeniu skierowanym do człowieka. Prócz Boga, jego aniołów i stworzonych ludzi istniał szatan, zbuntowany przeciwko Bogu anioł, do którego przyłączyli się inni. Bóg określił test lojalności mówiąc, że przestąpienie Jego zakazu będzie śmiertelne w skutkach:

I dał Pan Bóg człowiekowi taki rozkaz: Z każdego drzewa tego ogrodu możesz jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz. (Księga Rodzaju 2:16-17)

Apostoł Paweł, czołowy teolog i pisarz Nowego Testamentu informuje, że to grzech, czyli wystąpienie przeciwko słowu Boga, jest przyczyną naszej śmiertelności.

Przeto jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli. (List do Rzymian 5:12)

Ktoś nas oszukał

Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie, Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. (Księga Rodzaju 3:4-5)

Ta trywializowana, nawet przez wielu chrześcijan, historia niesie w sobie ogromnie ważną prawdę – o ważności autorytetu. Ewa sięgnęła po zakazany owoc, gdyż zaufała niewłaściwemu autorytetowi. Autorytet słowa szatana zwyciężył z autorytetem Słowa Boga. Gdyby to Słowo Boże było dla niej największym autorytetem, żylibyśmy nadal wiecznie. Ktoś jednak nas oszukał! Szatan wyraźnie zanegował Bożą opinię o tym, że w wyniku nieposłuszeństwa człowiek stanie się śmiertelny.

To zdarzenie powinno skłonić nas do refleksji nad tym, jakim autorytetem w kształtowaniu naszych opinii jest Słowo Boże?

Nieśmiertelny z natury

Pismo Święte nie pozostawia wątpliwości co do tego, że jedyną nieśmiertelną z natury istotą jest Bóg, obdarowujący życiem Stworzyciel.

(…) Król królów, Pan panów, Jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może; jemu niech będzie cześć i moc wieczna. Amen. (1 List do Tymoteusza 6:15-16)

W przeciwieństwie do Boga, człowiek określany jest jako „śmiertelny”:

Kim jesteś ty, że się boisz człowieka śmiertelnego, syna człowieczego, który ginie jak trawa? (Księga Izajasza 51:12)

Życie wieczne – dar od Boga

Lecz Pan Bóg zawołał na Adama i rzekł do niego: Gdzie jesteś? (Księga Rodzaju 3:9)

Człowiek utracił możliwość życia na wieki, czyli niekończącego się, z powodu upadku w grzech. Bóg uczynił coś, by odbudować zrujnowane relacje z człowiekiem. Nie tylko szukał człowieka, by ratować doczesną z nim społeczność, ale uczynił coś, by człowiek mógł odzyskać to, co utracił:

Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. (Ewangelia Jana 3:16)

Jezus Chrystus zaświadcza, że nieśmiertelność (niekończące się życie na wieki) jest bezsprzecznie warunkowa i zależy od postawy jaką przyjmujemy względem Niego.

„Wieczne odpoczywanie…”?

Człowiek utracił możliwość życia bez końca, Jezus Chrystus przywrócił możliwość życia na wieki tym, którzy przyjmują go jako Zbawiciela. A jednak chrześcijanie nadal umierają! Tak, umierają, ale nie na zawsze. Powszechnie śpiewana fraza na pogrzebową nutę, stoi w jawnej sprzeczności z wyraźnym przesłaniem Pisma Świętego. Jezus Chrystus powiedział:

Nie dziwcie się temu, gdyż nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego. (Ewangelia Jana 5:28)

Wyraźne wskazanie zmartwychwstania, które w tekście Nowego Testamentu pojawia się około 70 razy, wyklucza ideę „wiecznego odpoczynku” w grobie. Co więcej, Pan Jezus stwierdza jednoznacznie, że z grobów powstaną wszyscy, nie tylko Jego naśladowcy.

Śmierć, jak sen

Powszechne zmartwychwstanie nadaje inny wymiar zjawisku śmierci. W jego kontekście, biblijni pisarze nazywają śmierć „snem”, z którego każdy się obudzi.

To powiedział, a potem rzekł do nich: Łazarz, nasz przyjaciel, zasnął; ale idę zbudzić go ze snu. Tedy rzekli uczniowie do niego: Panie! Jeśli zasnął, zdrów będzie. Ale Jezus mówił o jego śmierci; oni zaś myśleli, że mówił o zwykłym śnie. Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie: Łazarz umarł. (Ewangelia Jana 11:11-14)

Brak trzeciego wyjścia

Kontynuując myśl dotyczącą zmartwychwstania Jezus Chrystus stwierdził, że choć z grobów powstaną wszyscy, jednak nie wszyscy w tym samym celu.

I wyjdą ci, co dobrze czynili, by powstać do życia; a inni, którzy źle czynili, by powstać na sąd. (Ewangelia Jana 5:29)

Tylko dwie grupy, nie ma trzeciej opcji!

Ciekawe jest to, że pogląd Jezusa Chrystusa na temat tego, gdzie trafiają ludzie, których życie wyróżniały dobre uczynki, był całkowicie odmienny od prezentowanego przez wielu współczesnych chrześcijan. Według Jezusa Chrystusa pobożni śpią w grobach. Wielu chrześcijan umiejscawia ich już dzisiaj w niebie, żyjących w obecności Boga, choć Pan Jezus stwierdza tak wyraźnie, że życie wieczne, to przyszłość, która łączy się z aktem zmartwychwstania.

Podobna różnica dotyczy niepobożnych. Choć wielu uważa, że trafiają oni po śmierci do piekła, gdzie męczą się za swoje niecne czyny, Jezus Chrystus oświadcza, że są oni również w grobach, z których powstaną, by stawić się przed ostatecznym sądem. Najwyraźniej Pan Bóg jest sprawiedliwszy, niż mniema wielu chrześcijan. Bóg nie wykonuje kary, bez osądzenia, wbrew poglądowi o piekle po śmierci, z jednoczesnym oczekiwaniem na Boga, który przyjdzie, by „sądzić żywych i umarłych”.

Przyjście z zapłatą

Kluczowym przesłaniem chrześcijańskiego zwiastowania jest Powtórne Przyjście Jezusa Chrystusa. Biblijne teksty świadczą o tym, że Chrystus powraca nie tylko na sąd, tzn. w celu rozpatrzenia i zawyrokowania, ale również po to, by dokonać egzekucji sądowego wyroku. Jedna z ostatnich wypowiedzi Jezusa Chrystusa zapisana w Piśmie Świętym brzmi:

Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku. (Księga Objawienia 22:12)

Również to stwierdzenie stoi w sprzeczności do idei nieba i piekła jako miejsc, w których ludzie odbierają zapłatę zaraz po śmierci. Egzekucja wyroku wiąże się z powrotem Chrystusa, wydarzeniem, które wciąż należy do przyszłości.

Umarli nie wyprzedzą żywych

Listy, będące częścią Nowego Testamentu, wychodziły naprzeciw powstającym w chrześcijańskich zborach problemom. Czytając list, jedną stronę dialogu, możemy wnioskować o powodach jego napisania. 1 List do Tesaloniczan wyraźnie sugeruje, że chrześcijanie w Tesalonikach najwyraźniej niedowierzali Chrystusowej obietnicy zmartwychwzbudzenia. Apostoł Paweł, odwołując się do autorytetu Bożego objawienia przekonuje wiernych, że żywi nie wyprzedzą umarłych w spotkaniu Chrystusa.

A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. (1 List do Tesaloniczan 4:15)

Biorąc pod uwagę dzisiejsze poglądy, Paweł przekonywałby raczej, że umarli nie wyprzedzają żywych. Najwyraźniej jednak, chrześcijanie w pierwszym wieku nie „wysyłali” swoich zmarłych do nieba, ale raczej składali ich do grobu, z którego w dniu swego powrotu miał powołać ich do życia Chrystus. Do tego momentu byli po prostu martwi.

„Wtedy”

Powszechna śmiertelność jest najlepszym dowodem na prawdziwość sprawozdania o upadku człowieka w grzech. Niezależnie od tego jak troszczymy się o nasze zdrowie, wszyscy, wcześniej czy później, umrzemy. Nasza śmiertelna natura skazuje nas na śmierć już w dniu naszego poczęcia. Przyjdzie jednak czas, gdy ten stan się zmieni.

A gdy to, co skażone, przyoblecze się w to, co nieskażone, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! (1 List do Koryntian 15:54)

Momentem „wtedy”, w którym śmiertelność ubiera się w nieśmiertelność, nie jest moment śmierci, w którym – rzekomo – nieśmiertelna dusza uwalnia się od śmiertelnego ciała, ale moment Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa.

Spotkanie wszechczasów

11 rozdział Listu do Hebrajczyków wymienia długą listę bohaterów wiary. Oczywiście, jest to lista nieżyjących bohaterów wiary. Niektórzy, zmarli naturalnie, inni męczeńsko. Narracja nie pozostawia cienia wątpliwości, że są to ludzie, którzy zdobyli uznanie w oczach Boga. Niestety, żaden z nich nie udał się na spotkanie z Bogiem po swojej śmierci. Ich doczesne szczątki spoczywają w ziemi w oczekiwaniu na spotkanie wszechczasów.

A wszyscy ci, choć dla swej wiary zdobyli chlubne świadectwo, nie otrzymali tego, co głosiła obietnica, Ponieważ Bóg przewidział ze względu na nas coś lepszego, mianowicie, aby oni nie osiągnęli celu bez nas. (List do Hebrajczyków 11:39-40)

Wierzący wszystkich czasów spotkają się razem i ze swoim Stworzycielem nie po śmierci, ale w dniu Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa!

A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy. (1 List doTesaloniczan 4:15-18)

Nie w duchu, lecz w ciele

Opisanie powyżej spotkanie nie będzie spotkaniem „duchów” (czy też „dusz”), ale cielesnych istot ludzkich.

Oto tajemnicę wam objawiam: Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni. W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni. (1 List do Koryntian 15:51-52)

Choć inne źródła informacji promują ideę pośmiertnego, duchowego bytu w zaświatach, Słowo Boże mówi wyraźnie o cielesności zbawionych – powołanych do życia, bądź przemienionych – w dniu Powtórnego Przyjścia Chrystusa.

Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, Który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może. (List do Filipian 3:20-21)

Pastor Arkadiusz Bojko

Weekend Kreacjonistyczny. Ewolucja, czy stworzenie?

Animacja 01Zapraszamy na Weekend Kreacjonistyczny. W czasie trzech spotkań: w piątek, sobotę i niedzielę (23, 24 i 25 października) obejrzymy trzy programy, które skierują  wyzwanie utartym schematom myślowym w dziedzinie ewolucji, skonfrontują je z biblijnym opisem stworzenia i odwołają się do naszej odwagi, uczciwości i zdolności logicznego myślenia w kwestii odpowiedzi na najważniejsze pytania, które może sobie postawić człowiek.

Wiara czy rozum? Przeciwnicy teorii stworzenia często stawiają ją w opozycji do rozumu i nauki.

Ale czy naprawdę teoria wielkiego wybuchu, zupy kwantowej, przejścia materii nieożywionej w ożywioną, ewolucja mikrobów do postaci skomplikowanych ssaków opiera się na naukowych fundamentach? A może jest po prostu jedną z form religii, do przyjęcia której potrzeba wiary? Ogromnej wiary?!

Projekcje odbędą się przy 1755 Howard Ave, Des Plaines, IL 60018 (First Presbyterian Church). Godzina 7:30 pm

Zapraszamy!

Wstęp Wolny

Wyklady ewolucja

Zdrowie na talerzu

sobota_03– Sądzę, że w porównaniu do wielu innych środowisk, Polacy mają stosunkowo większą wiedzę na temat zdrowej żywności, a także wpływu diety na nasze zdrowie. Pomimo tego myślę, że społeczeństwo jest również do pewnego stopnia zdezorientowane. Jest to chyba wynikiem tego, że na rynku znajduje sie wiele radykalnie różnych, często sprzecznych diet, z których każda pretenduje do miana najlepszej mówi doktor Roman Pawlak z East Carolina University, który w dniach 9-11 października br. poprowadził w Chicago serię wykładów pod hasłem „Zdrowie na talerzu”.  Była to już druga wizyta doktora w Wietrznym Mieście. W tym roku prelekcje poświęcone były wpływowi diety na choroby krążenia, cukrzycę i osteoporozę.

– Jestem bardzo zadowolony z tych wykładów. Sądzę, że Polonia jak zwykle nie zawiodła, jeśli chodzi o frekwencję. Widać było naprawdę duży wpływ polonijnego radia, telewizji i serwisów internetowych, które świetnie nagłośniły wykłady. Uważam, że tegoroczne prelekcje były przynajmniej tak samo udane, jak te w roku ubiegłym. W tym roku organizatorzy zorganizowali degustacje zdrowych pokarmów, co okazało sie totalnym hitem. Trudno jest porównać jedną serię wykładów z inną, ale ta przypomniała mi serię, którą prowadziłem w Polsce. Szczególnie sobie cenię to jak wszyscy byli zaangażowani, co było bardzo widoczne między innymi w liczbie zadawanych pytań – stwierdza dr Pawlak. niedziela_02

– Trudno powiedzieć, o co ludzie pytali najczęściej. Pytań było naprawdę dużo i były one bardzo różnorodne. Generalnie zadawano bardzo praktyczne pytania i wykazywały one głębokie zainteresowanie i pragnienie wdrożenia zaprezentowanych zasad w życiedodaje.

Niektóre z pytań dotyczyły diety doktora. – Jak wspomniałem na wykładach, nie mam jakiejś własnej diety, którą promuję. Tak się składa, że badania zdecydowanie popierają  dietę roślinną w profilaktyce chorób przewlekłych, typu choroby krążenia, rak, cukrzyca, i inne. Stwierdzono na przykład, że u tych Adwentystów Dnia Siódmego, którzy są wegetarianami, odnotowuje się  największą długowieczność. Mają oni również niższe ryzyko wystąpienia chorób krążenia, niektórych rodzajów raka, cukrzycy, otyłości i innych chorób. Tego typu efekt może osiągnąć każda osoba, która zacznie stosować dietę opartą na produktach roślinnych – odpowiada R. Pawlak.

niedziela_11Tak się składa, że szczególnie w Stanach Zjednoczonych tak zwane „faith-based” albo „church-based” wykłady profilaktyczne są coraz bardziej popularne. W Polsce miałem okazję prowadzić tego typu wykłady organizowane przez Kościół Adwentystów w różnych miastach. Cieszę się, że Polski Kościół Adwentystów w Chicago również prowadzi tego typu działalność. Badania prowadzone na Adwentystach w Kalifornii wykazały, że Adwentyści, którzy stosują tzw. „adwentystyczny styl życia”, żyją najdłużej ze wszystkich badanych grup na całym świecie, o czym donosił National Geographic i Oprah Winfrey. Prowadziłem również podobne spotkania w kościołach baptystycznych w stanie North Carolina – dodaje doktor.

Organizatorami spotkań był Polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego i Klub Dobrego Słowa . – Jestem wdzięczny organizatorom, głównie pastorowi Arkadiuszowi Bojko, który przewodniczył komitetowi organizacyjnemu, za dobrą organizację, i za to, że mój pobyt w Chicago był bardzo przyjemny.

Kolejne wykłady doktora Romana Pawlaka zaplanowano na marzec 2010. – Organizatorzy zaprosili mnie już ponownie. Jeszcze nie dałem na to zaproszenie ostatecznej odpowiedzi, ale mam nadzieję, że uda mi się przyjechać i podzielić sie nowymi informacjami z rodakami.

Roman PawlakRoman Pawlak Ph.D, RD, jest profesorem odżywiania i dietetyki na East Carolina University w Greenville, NC. Studia doktoranckie ukończył na University of Southern Mississippi. Na swojej uczelni wykłada: Nutrition and Wellness (Dietetyka a zdrowie), Nutrition in Metabolism and Physiology (Dietetyka, metabolizm i fizjologia), Vegetarian Nutrition (Dietetyka wegetariańska) i Nutrition Science (Dietetyka w ujęciu naukowym).

Szczególnym zainteresowaniem profesora Pawlaka jest profilaktyka dietetyczna realizowana w oparciu o działalność kościołów i placówek społecznych.

Roman Pawlak jest autorem książki I Am The Lord That Heals You oraz współautorem książki Matka wegetarianka i jej dziecko.

Jest członkiem zespołu ekspertów Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetyków (American Dietetic Association) w zakresie żywienia wegetariańskiego. Zasiada w kolegiach redakcyjnych kilku profesjonalnych wydawnictw naukowych.

Badania naukowe dra Pawlaka publikowane są w amerykańskich i międzynarodowych pismach naukowych, takich jak Ethnicity and Disease, Journal of Primary Prevention czy Journal of Nutrition Education and Behavior.

Profesor prowadził wykłady w Europie, Ameryce Północnej i Południowej.