Czy powinniśmy się bać 21 grudnia 2012? Jak przetrwać Armagedon? Odcinek 6.

John C. Brunt, przekład polski © Arkadiusz Bojko (Rozdział 3, część 2)

Zmartwychwstanie Jezusa nie jest odizolowanym wydarzeniem. Jest początkiem Bożego zwycięstwa nad śmiercią, zniszczenia „ostatniego wroga.” Jeśli więc zmartwychwstanie już się rozpoczęło, rozpoczęły się tym samym czasy ostateczne, gdyż pierwsze owoce zapewniają nas, że nadejdzie pełne żniwo – zmartwychwstanie tych, którzy uwierzyli w Chrystusa na pewno nastąpi.

Swego czasu słyszałem, jak mój nauczyciel i mentor, Sakae Kubo, posłużył się ciekawą ilustracją, by pomóc nam zrozumieć tę ideę. Użył porównania błyskawicy i grzmotu.

Obecnie mieszkam w południowej Kalifornii, gdzie nie widzimy zbyt wielu błyskawic i nie słyszymy zbyt wielu grzmotów. Przez trzy lata mieszkałem jednak w Atlancie w stanie Georgia, gdzie mogliśmy niemalże ustawiać zegarki od popołudniowych burz. Cały czas mieliśmy tam bujne, zielone trawniki pomimo tego, że nigdy ich nie podlewaliśmy. Burze troszczyły się o podlewanie.

Mogliśmy z daleka słyszeć nadciągającą burzę. Na początku było widać bladą błyskawicę, potem, za jakiś czas słychać było delikatny pomruk grzmotu. W miarę jak burza zbliżała się, błyskawice stawały się jaśniejsze, grzmoty głośniejsze, a przerwa między nimi krótsza. Gdy grzmot i błyskawica następowały jednocześnie, wiedzieliśmy, że burza jest nad nami.

Analogia jest następująca, błyskawicy i grzmotu pioruna doświadczamy w różnym czasie, gdyż prędkość dźwięku jest inna niż prędkość światła. Jest to jedno zjawisko, ale w zależności od tego jak daleko od niego się znajdujemy wydają się być dwiema różnymi rzeczami. Podobnie jest ze zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa i Jego powrotem. Choć są one częścią tego samego wydarzenia, Bożego zwycięstwa nad mocą śmierci, doświadczamy ich w różnym czasie. Są one jednak ze sobą tak nierozerwalnie związane, że zmartwychwstanie Jezusa daje nam absolutną pewność, że śmierć została pokonana, czego wynikiem będzie nasze zmartwychwstanie.

Z taką wiadomością świat staje się innym miejscem. W dalszym ciągu doświadczamy śmierci, wiemy jednak, że jest ona przegranym przeciwnikiem, który jest w stanie trzymać nas w grobie tylko tymczasowo. Apostoł Paweł nazywa ten okres „snem.” Naucza on jednak, że Jezus wzbudzi tych, którzy „zasnęli,” czyli umarli, przy zmartwychwstaniu w czasie Jego powrotu.

Jakie zatem znaczenie dla naszego życia ma świadomość tego, że zmartwychwstanie Jezusa rozpoczęło czasy końca?

Po pierwsze, zmienia to sposób w jaki postrzegamy czasy końca. Zamiast patrzenia na nie jak na element wykresu, przy pomocy którego staramy się rozszyfrować kiedy Jezus się tutaj pojawi, czasy ostateczne są wydarzeniami przez które Bóg działa, by pokonać śmierć i przynieść Jego królestwo całemy wszechświatu. Innymi słowy, wydarzenia czasów ostatecznych mają nie tylko wymiar ilościowy, ale jakościowy. Nie odnoszą się jedynie do chronologii, ale teologii. Są to Boże działania przynoszące nam zbawienie, a rozpoczęły się zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa.

Jeśli zatem spodziewasz się, że ta książka zaproponuje wykres, który pozwoli Ci się domyśleć kiedy powraca Jezus, albo jak Irak i Afganistan pasują do chronologii czasów końca, będziesz rozczarowany. W rzeczy samej, jeśli masz nadzieję znaleźć takie rzeczy w Biblii, tracisz swój czas. Jednak to, co odnajdziesz, będzie o wiele bardziej satysfakcjonujące – zapewnienie zbawienia w Chrystusie i że śmierć jest pokonanym przeciwnikiem.

Zdaję sobie sprawę, że możesz znaleźć ludzi, którzy twierdzą, że mają to wszystko rozpracowane. Nasłuchałem się w życiu tego rodzaju scenariuszy. Pamiętam pewnego kaznodzieję na początku lat 70-tych, który był absolutnie przekonany, że Wojna Wietnamska była Armagedonem i że Jezus powróci zanim się zakończy. Inny utrzymywał, że 11 września 2001 doprowadzi do Powtórnego Przyjścia w ciągu pięciu lat. Gdy urodziłem się, niektórzy członkowie kościoła, do którego chodzili w tamtym czasie moi rodzice, nie pogratulowali im z powodu moich narodzin. Urodziłem się w czasie II Wojny Światowej i ci ludzie powiedzieli moim rodzicom, że to co zrobili – wydając mnie na świat – było to straszliwą rzeczą, biorąc pod uwagę fakt, że bitwa Armagedon się już rozpoczęła. Otworzywszy Biblię na 24 rozdziale Ewangelii Mateusza przytoczyli wiersz, który głosi biada tym, które będą karmić dzieci w czasie końcowych trudnych czasów przed powtórnym przyjściem Chrystusa. Okazało się jednak, że nie byli zbyt dobrymi prorokami.

Ich pomyłka nie pozbawia nas jednak nadziei. Jeśli weźmiemy na poważnie to, co aniołowie powiedzieli uczniom Jezusa, nie powinniśmy się spodziewać, by ludzie byli w stanie przewidzieć kiedy Jezus powróci. Nie może to jednak odwieść nas od pewności, że koniec już się rozpoczął, gdyż Jezus żyje i z tego powodu możemy ufać Jego obietnicom.

Po drugie, dobra nowina o tym, że zmartwychwstanie Jezusa jest początkiem końca zmienia sposób w jaki postrzegamy śmierć. Kochamy życie, gdyż Bóg jest autorem życia. W rezultacie, robimy wszystko co można, by poprawić i zachować życie. Smierć jednak nas nie przeraża, bo chociaż jest wrogiem, wiemy, że pokonanym, który nie będzie miał ostatniego słowa. Ostatnim słowem będzie Boże słowo życia i zmartwychwstania.

Właśnie wczoraj byłem przy łóżku umierającej osoby. Był zbyt młody, by umierać, jednak rak wziął swoją cenę i medycyna nie była w stanie nic więcej dla niego zrobić. Z pewnością nie chciał umierać. Pomimo tego, że miał piękne wnuki i na pewno chciałby widzieć jak dorastają, nie czuł zgorzknienia. Zamiast tego miał pokój i wdzięczność dla Boga za wszystkie błogosławieństwa życia, które przeżył. Przede wszystkim zaś spoczął w przekonaniu, że gdy Jezus powróci, nasz Zbawiciel wzbudzi go i znowu zobaczy swoją rodzinę. Choć było to straszliwie przykre widzieć go umierającego, było to również inspirujące przyglądać się wierze i ufności jaką pokładał w Jezusie Chrystusie i obietnicy Jego powrotu. Oto właśnie różnica jaką znajomość dobrej nowiny o zmartwychwstanu Chrystusa może wnieść w nasze życie.

Ale nawet dobra nowina o tym, że czasy ostateczne rozpoczęły się wraz ze zmartwychwstaniem Chrystusa pozostawia nas zmagających się z ważnymi pytaniami. W związku z tym, że jesteśmy niecierpliwym pokoleniem, ludźmi, którzy chcą wszystko teraz, nie później, w związku z tym, że jemy w fastfoodach i podgrzewamy w mikrofalówkach, jak mamy trwać przy nadziei, gdy czasy ostateczne trwają aż tak długo? To wymaga chyba więcej cierpliwości niż większość z nas ma i to właśnie będzie tematem kolejnego rozdziału.

Ciąg dalszy nastąpi

Posted in Aktualności.